BLOG PRZENIESIONY NA NOWY ADRES:
http://robert.skarzycki.pl/blog/naszynach/

środa, 12 stycznia 2011

rozklad.pkp.pl oszukuje!

Piszę tego posta ku przestrodze użytkowników kolejowej wyszukiwarki połączeń. Sam już jakiś czas temu zorientowałem się, że połączenia proponowane w serwisie rozklad.pkp.pl są czasem "oszukane", tj. pomijają czasem połączenia tańsze, preferując te realizowane przez PKP Intercity. Z reguły zatem, gdy wyszukuję jakiegoś międzymiastowego połączenia, "odhaczam" dwa pierwsze (od lewej) zaznaczenia, przy wyborze rodzaju pociągu. Wygląda to tak:

Można sobie popróbować z różnymi relacjami (np. Warszawa-Poznań) i zweryfikować podane tu przeze mnie informacje. Mnie zaś samego zdopingowało do napisania tego posta "ujawnienie" i upublicznienie tego faktu m.in. przez TVN24 (źródło). Z tvn-owych dziennikarzy mogę się śmiać, że dopiero teraz się zorientowali, sam jednak czuję się zawstydzony, że nie przestrzegłem wcześniej o tym PT Czytelników.
Mea culpa!

poniedziałek, 10 stycznia 2011

Katowice-Żilina

Od dłuuugiego czasu planuję wziąć się za opisanie mojego tripu na Słowację, jaki odbyłem w październiku roku - już - ubiegłego. (Chodzi oczywiście o kolejowy akcent tej wycieczki. :)) Nie zdążyłem jednak nawet napisać ani litery, a już, z wprowadzeniem nowego rozkładu, dzieją się swego rodzaju hocki-klocki z połączeniem przez Zwardoń-Skalite, przez którą tą trasę kolejową właśnie w owym czasie peregrynowałem do sąsiadów-Słowaków.
Portal "Rynek Kolejowy" donosi za lokalną papierową gazetą "Kronika Beskidzka", że bezpośrednie połączenia Katowice-Żilina zostały w nowym rozkładzie skasowane. Autor tekstu zwraca uwagę zwłaszcza na dezinformację, jaką stosuje rzecznik Przewozów Regionalnych: o skasowanie połączeń obwinia Słowaków, gdy tymczasem dziennikarze, dotarłszy do strony słowackiej, dowiedzieli się, że to PR zrezygnowały (wobec braku dofinansowania ze strony Ministerstwa Infrastruktury) z tego połączenia i nie lekceważyły propozycje Kolei Słowackich. Ech, nieładnie, nieładnie...
Mnie jednak najbardziej interesuje pasażer (bo sam jestem pasażerem :)) - i to on w tym wszystkim najwięcej traci. Bezpośredni pociąg z Katowic na Słowację był bardzo dobrym pomysłem: był to bowiem tani i dość wygodny sposób przedostania się do sąsiedniego kraju. Był to też sposób na integrację regionów leżących po obu stronach granicy. W obecnej natomiast sytuacji polskie pociągi nie wyjadę poza stację Zwardoń i tam jadący na Słowację podróży będzie się musiał przesiadać do słowackiego pociągu. Jak widać zatem Słowacy dbają o to, by polscy turyści mogli do ich kraju łatwo i tanio się dostać. Polskie koleje, jak ostatnio poprawiły się w kwestii taniego transportu międzynarodowego (m.in. InterRegio do Drezna, wakacyjne kursy do Czech i na Słowację przez tunel w Łupkowie), tak teraz się z tego wycofują. Obym był fałszywym prorokiem.

niedziela, 9 stycznia 2011

Dzień bez awarii

Zajrzałem przed chwilą na stronę Kolei Mazowieckich, na zakładkę o awariach i utrudnieniach. Z radością zauważyłem, że w dniach 2, 3, 5, 6, 7 i 8 stycznia brakuje jakichkolwiek komunikatów. Jeśli prześledzimy cały ten spis informacji o usterkach i opóźnieniach, to zauważymy, że w tej sytuacji 2 stycznia byłby bodaj pierwszym dniem od wprowadzenia tego systemu (trochę ponad miesiąc temu), kiedy nie było ŻADNEJ awarii. (Nie liczę bowiem "milczenia" w dniach 24-27 XII: to są Święta, więc zapewne nikt nie pracował przy obsłudze strony. Tego samego jednak nie da się powiedzieć już np. o 3 stycznia - bo mamy informację z 4 stycznia, więc nie było "długiego urlopu". ;))
Łatwo znaleźć przyczynę: po prostu teraz mamy odwilż i 99% problemów z taborem, zamarzającymi szynami itp. itd. rozpuściła się jak te niegdysiejsze śniegi. (W Święta też była odwilż, możliwe więc jednak, że faktycznie wtedy nie było żadnych awarii... :)) Pozostaje nam więc kibicować zimie, żeby już nie wróciła (choć ja wolałby, żeby w styczniu było biało, a nie taka szara plucha...), a KM - żeby jednak radziły sobie także, gdy słupek rtęci spada poniżej zera.

P.S. A może przygotuję wykres, który zestawiałby ilość komunikatów o utrudnieniach ze średnią dobową temperaturą np. w Warszawie... :)

sobota, 8 stycznia 2011

Oddajcie nocne pociągi - odpowiedź KM

Niedawno opisywałem sprawę tajemniczego pojawienia się w rozkładzie Kolei Mazowieckich nocnych pociągów do Sochaczewa i Mińska Mazowieckiego, które w pierwotnej wersji rozkładu pojawiły się, ale szybko zeń zniknęły, zanim ten zaczął obowiązywać.

Po lekturze artykułu autorstwa K. Trammera pt. Nocny niewypał Kolei Mazowieckich ("Z Biegiem Szyn", 1/2011) mam już pełną wiedzę, co się stało. Pozwolę sobie zacytować (za ZBS) słowa pracowniczki biura rzecznika KM:
Decyzja została podjęta przede wszystkim ze względu na brak taboru, a także po dokonaniu analizy finansowej związanej z uruchomieniem nocnych połączeń z uwzględnieniem aspektu frekwencji podróżnych oraz aktów dewastacji. Decyzja dotycząca rezygnacji z weekendowych pociągów nocnych została podjęta przez zarząd Kolei Mazowieckich w porozumieniu z samorządem województwa warszawskiego.
OK. Po odsianiu PR-owskiego bełkotu dowiadujemy się, że nocne pociągi zostały skasowane, bo: (i) brakuje taboru, (ii) brakuje pieniędzy (połączenia nocne byłyby nierentowne oraz istnieje ryzyko dodatkowych kosztów powstałych w wyniku demolki przez wandalów). Hmm... Zmierzmy się z tymi dwoma argumentami.
1. Brak taboru. To chyba kpina. Nie chce mi się wierzyć, że brakuje pociągu, który mógłby przejechać z Warszawy do Sochaczewa czy Mińska o 2 w nocy. Tym bardziej dziwne jest to tłumaczenie, jeśli zwróci się uwagę na to, że skoro nocne pociągi pojawiły się w rozkładzie z 4 XII, to chyba ta edycja uwzględniała gospodarkę taborem. To już byłby szczyt absurdu, gdyby okazało się, że KM wypuszczają na światło dzienne rozkład, który nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości...
2. Brak pieniędzy. Takie połączenia byłyby nierentowne, nikt by nimi nie jeździł? To czemu SKM uruchomiło dodatkowy pociąg nocny (tj. kursujący po północy) do Sulejówka Miłosny? Skoro SKM mogła zdecydować się na "eksperyment" w postaci takiego połączenia - czemu nie stać na to KM? Jakoś stać mazowieckiego przewoźnika na bezsensowne kursy szynobusów do Tłuszcza (np. z Czeremchy czy z linii nasielsko-sierpeckiej), połączenia w ogóle bezsensowne, a wymuszone jedynie nieracjonalną organizacją, ew. kretyńskimi przepisami (opiszę niebawem to zjawisko).
Secundo - cóż to za argumentacja, że skoro istnieje ryzyko dewastacji, to nie stać nas na takie kursy? To kpina, a nie argumentacja. W podobnym sposób można by próbować przekonać nas, pasażerów, że nie warto uruchamiać popołudniowych kursów, gdyż palący i pijący w ostatnim przedziale, brudząc pociąg, generują dodatkowe koszty dla przewoźnika. Albo że w ogóle nie warto mieć jakiegokolwiek taboru, bo istnieje ryzyko, że grafficiarze je oszpecą podczas postoju składu na bocznicy...

Co więcej, gdyby nawet ww. argumenty istotnie miały poparcie w rzeczywistości, to jednak nie wyjaśniają one nam nijak, dlaczego nocne pociągi pojawiły się w rozkładzie z 4 XII, a zniknęły przed 12 XII? Tego NIE DA SIĘ racjonalnie wytłumaczyć. Albo niekompetencja, albo celowe działanie na szkodę spółki. W jednym i w drugim wypadku - jeśli nie kryminał, to na pewno wyrzucenie odpowiedzialnych na zbity pysk.

piątek, 7 stycznia 2011

Zaginione wagony Intercity

Nowy Rok przywitał nas dantejskimi scenami na kolei: pasażerowie wracający ze świąteczno-sylwestrowego wypoczynku byli zmuszeni odbywać podróż w warunkach, które trudno nazwać ludzkimi. Ot, mały obrazek pociągu relacji Warszawa-Szczecin (materiał znaleziony w Internecie):


Więcej zdjęć i filmów obrazujących nieludzkie warunku, w jakich przyszło ludziom jechać pociągiem można znaleźć m.in. na tej stronie internetowej.

Władze PKP (przede wszystkim PKP InterCity, która to spółka obsługuje m.in. pociągi TLK) zasłaniają się tym, że koleje dodatkowych wagonów nie mają, bo "skala awarii przekroczyła posiadane rezerwy" (tu szerzej o tłumaczeniach prezesa PKP IC, p. Mędzy; polecam zwłaszcza komentarze internautów :)) i tak dalej guście pitu-pitu.

Tymczasem anonimowy internauta wrzucił na YouTube filmik nagrany w wagonowni Grochów, przedstawiający dłuuuuugie składy odstawionych wagonów, które stoją na bocznicy, bo nie mogą być puszczone na tory, gdyż minął (w niektórych przypadkach nawet kilka miesięcy temu) termin ważności ostatniego przeglądu technicznego (naprawy rewizyjnej). Oto ów film, który w ciągu ostatnich dni stał się hitem Internetu:



Przyznam się, że ten materiał mnie po prostu rozłożył na łopatki... Jeśli rzeczywiści sytuacja wygląda tak, jak przedstawił ją autor filmu, to, proszę państwa, mamy sytuację już nie patologiczną, ale - agonalną... Po takim obrazie nie mam nawet siły na komentarz...

poniedziałek, 3 stycznia 2011

Nowy numer "Z Biegiem Szyn" (styczeń-luty)!

Dziś dostałem nowy numer "Z Biegiem Szyn" - pierwszy w roku 2011. (Na okładce - Pendolino.) Na razie przekartkowałem całość, nie wczytywałem się - a na pewno muszę się wczytać (i skomentować później na tym blogu), ponieważ poruszono kilka kwestii, o których pisałem kilkakrotnie.
Tych, którzy mają lub będą mieli w dłoniach nowy numer "ZBS" (w tym sobie) - mogę zatem życzyć miłej lektury! :)

niedziela, 2 stycznia 2011

5 projektów na 5 lat KM: (4) Przełamać granice

Po dłuższej przerwie podejmuję mój projekt skomentowania zaproponowanych na łamach czasopisma "Z Biegiem Szyn" 5 projektów na 5-lecie Kolei Mazowieckich. Tym razem kolej padła na artykuł zamieszczony w numerze 4/2010, czyli propozycję nr 4 pt. "Przełamać granice".

Autor tekstu stawa sprawę jasno: utworzenie Kolei Mazowieckich jako odrębnej spółki oderwało województwo mazowieckie z ogólnopolskiego systemu przewozów regionalnych. Mazowsze stało się zatem "państwem w państwie". O ile jednak relacje wewnątrz województwa nie ucierpiały, to jednak dużą stratę poniosły obrzeża województwa. Zniknęły np. takie - obecnie "transgraniczne" - połączenia jak Siedlce-Biała Podlaska. Kolejnym skutkiem odrębności Mazowsza jest zniknięcie długich, międzywojewódzkich połączeń osobowych, spotykanych w innych regionach kraju. Np. nie ma już osobowych relacji typu Warszawa-Olsztyn. A że takie połączenia są możliwe, pokazuje przykład kursów osobowych Poznań-Wrocław. Miejscowości leżące na skraju województwa tracą także, jeśli chodzi o połączenia z pobliskimi ośrodkami w sąsiednim województwie. Jako najbardziej skrajny przypadek autor artykułu przywołuje exemplum odcinka Szydłowiec-Suchedniów, liczącego raptem 21 km. Ze względu na przesiadkę przejazd zajmuje nawet 1,5 h, a gdyby było transgraniczne połączenie - może 25 min.
Clue propozycji redakcji ZBS to wprowadzenie takich osobowych transgranicznych połączeń (z możliwością wydłużenia aż do stolicy sąsiedniego województwa) - na trasach wylotowych z Warszawy: do Białegostoku, Lublina, Kielc, Ostrowca Św., Łodzi, Terespola, Torunia, Olsztyna. Oczywiście tak daleko idące plany rozwoju oferty KM na terenie innych województw pociągałyby za sobą konieczność jakiejś unifikacji taryfy KM i PR, o czym też wspomina autor artykułu.

Koncepcja ponownego łączenia Mazowsza z resztą kraju jest bardzo słuszna, dlatego mogę powiedzieć, że zgadzam się z podstawową myślą wspomnianego tekstu. Sam trochę żałuję, że nie ma ekonomicznych (czyli osobowych) połączeń z Warszawy do pobliskich większych miast, np. Olsztyna, Torunia czy Płocka. Zgodzę się, że irracjonalna jest sytuacja "graniczna", taka jak np. na opisanym wyżej odcinku Suchedniów-Szydłowiec. Wydaje mi się jednak, że nierealne - i chyba też nieprzemyślane - są propozycje, aby pociągi osobowe jeździły aż do Lublina czy aż do Białegostoku. Powstawałby także problem z finansowaniem tego typu przedsięwzięć: wystarczy spojrzeć na odcinek Siedlce-Łuków. Część przyspieszonych pociągów KM zostało skróconych tylko do relacji Warszawa-Siedlce, albowiem Łuków leży już poza obszarem woj. mazowieckiego. Jakie zatem byłyby szanse realizowania większej ilości tego typu połączeń - i to jeszcze na "głębiej" na teren innych województw?
Wydaje mi się również, że dyskusja o takich międzywojewódzkich połączeniach (pomijam tu zatem kwestię lokalnych "transgranicznych" połączeniach, które są potrzebne - i które z drugiej strony częściowo na Mazowszu są realizowane: np. na odcinkach Siedlce-Czeremcha czy właśnie Siedlce-Łuków) jest dyskusją nie tyle o samych Kolejach Mazowieckich, ale o całym systemie kolejowym w Polsce w ogólności. A zwłaszcza o podziale zadań pomiędzy różne podmioty, organizujące ruch na polskich szynach. (Np. takie połączenia quasi-osobowe typu Warszawa-Lublin powinny być - i częściowo są - realizowane jako InterRegio przez spółkę Przewozy Regionalne.)

sobota, 1 stycznia 2011

Oddajcie nocne pociągi!

W przeciągu kilku poświątecznych dni zabierałem się do obiecanego skomentowania nowego rozkładu jazdy. W ramach różnych badań, obliczeń i zbierania ciekawostek, przebrnąłem przez cały stos komentarzy odnośnie SRJP 2010/11, zamieszczonych na stronie Kolei Mazowieckich. Było tego niemało, niemało też z tej dyskusji można wyciągnąć wniosków, mnie jednak zelektryzowała wyczytana tam między wierszami informacja - bodaj z pierwszych dni po wprowadzeniu nowego rozkładu - że jakoby zlikwidowano (zaraz po 12 XII lub wręcz w tym dniu) nocne pociągi m.in. do Mińska Mazowieckiego i Sochaczewa. Niewtajemniczonym wyjaśniam, że w pierwotnej wersji rozkładu np. do rzeczonego Mińska przewidziano w nocy piątek/sobota i sobota/niedziela pociąg ruszający z Warszawy około 2.30. Poniżej zrzut z pdfa zamieszczonego na stronach KM na tydzień przed wprowadzeniem nowego rozkładu (ha! jakimś dodatkowym zmysłem przezornie zrobiłem sobie kopie wszystkich wtedy opublikowanych rozkładów liniowych).

Nikomu nie trzeba wyjaśniać chyba, że taki pociąg weekendowo-nocny był świetnym pomysłem - umożliwiał powrót z imprez i wydarzeń kulturalnych w stolicy, które z reguły mają tę właściwość, że nie kończą się przed północą. Zresztą ta idea nocnych pociągów była proponowana m.in. przez redakcję "Z Biegiem Szyn" (o czym pisałem jakiś czas temu).
W podobny sposób z rozkładu (de facto zanim został on - sic! - wprowadzony w życie) zniknął również nocny pociąg do Sochaczewa (odjazd 2.05 ze Wschodniej).

Nóż w kieszeni się otwiera...
Pomijam już kwestię tego, że te pociągi naprawdę okazałby się dobrym rozwiązaniem (czego przykładem była w poprzednim RJ rosnąca popularność nocnej SKM-ki do Sulejówka), pomijam także to, że ostatnie pociągi w nowym rozkładzie są zdecydowanie wcześniej (w kierunku Grodziska i Żyrardowa: ze Wschodniej zamiast 23.37 - 23.02; do Mińska: z Zachodniej zamiast 0.09 - 22.59). Przyczyną wycofania tych pociągów jest ponoć (dlaczego piszę "ponoć" - o tym niżej) istnienie przerwy technologicznej na linii średnicowej w godzinach bodajże 0.00-4.00
Pomijam te oczywiste fakty (które najwyraźniej do kierownictwa KM nie przemówiły). Chciałbym zwrócić uwagę PT Czytelników na aberrację, z jaką mamy tutaj do czynienia.
Po pierwsze, jest to dosyć chore, że na tydzień przed wprowadzeniem rozkładu ogłasza się go publicznie (notabene "za pięć dwunasta", tj. w ostatnim dniu, na jakie zezwalają przepisy), aby potem w dniu jego wprowadzenia dokonać dość istotnej zmiany. Nie wiem, kto jest temu winien - czy KM, które, mówiąc kolokwialnie, "nie ogarnęły", że istnieje coś takiego jak narzucona przez PLK przerwa technologiczna (co jest prawdopodobne), czy też to wina PLK, które sobie "przypomniały" na dzień przed wprowadzeniem nowego rozkładu, że muszą taką przerwę wprowadzić (co jest równie prawdopodobne). Bez względu na winnego, jest co sytuacja cokolwiek kuriozalna.
Po drugie - KM nie raczyły podać żadnej informacji o tym, że pociągi weekendowo-nocne nie będą kursować. O nocnych pociągach dowiedziałem się z tej pierwotnej wersji nowego rozkładu z 4 XII. Gdybym nie szperał po forach i nie interesował się tą tematyką, to bym żył w przeświadczeniu, że takie pociągi są - i którejś nocy, wracając do domu, mógłbym sobie o tej 2 w nocy poczekać na ten "pociąg widmo". Co jest jeszcze bardziej zatrważające - te nocne pociągi do Sochaczewa i Mińska nadal widnieją w wyszukiwarce rozklad.pkp.pl! (Z datą kursowania - sob+ndz - według rozkładu release 4 XII.) To wszystko jest dla mnie już kompletnie niepojęte. Rozumiem bowiem, że można dokonać jakichś zmian, korekt - ale dlaczego o nich nie poinformować pasażerów? Parafrazując klasyka: Informacja, głupcze!...
Po trzecie trzeba jednak przyznać, że sama koncepcja bez mała dwugodzinnej przerwy technologicznej na linii średnicowej jest trochę niepoważna. Ja rozumiem, że zapewne jakieś prace konserwacyjne, jakieś czyszczenie trzeba robić - co jakiś czas. Ale codziennie, przez 2 godziny? Toż to w ciągu roku można by przez ten czas wszystkie szyny i podkłady wymienić - mając do dyspozycji te 730 roboczogodzin! ;) A nawet jeśli faktycznie takie prace są konieczne dla utrzymania linii, to dlaczego nie mogą one odbywać się o innych porach? Dlaczego nie mogą być zorganizowane tak (np. przez podział pracy na dwie "przerwy technologiczne"), aby nie wyłączać magistrali kolejowej z ruchu na dwie godziny? Dlaczego... Pytania można mnożyć, odpowiedzi raczej nie spodziewam się znaleźć. Jakimś cudem w miastach zachodnioeuropejskich nie ma problemu z funkcjonowaniem kolei w nocy (odsyłam do stosownego artykułu w "Z Biegiem Szyn"). Ba! Nawet w trójmieście taka kolej m.in. w okresie wakacyjnym kursuje całą noc. Dlaczego nie da się tego zrobić w mieście nad Wisłą? Przecież - jeśli naprawdę nie byłoby innej możliwości - można by zastanowić się, czy takie weekendowo-nocne pociągi nie mogłyby kursować via Centralna albo, od biedy, tylko od Zachodniej i od Wschodniej (jeśli linia średnicowa wymaga takiej szczególnej conocnej pieczy)...

Na opisany wyżej stan rzeczy po prostu brak mi słów. Niekompetencja? Brak kultury organizacji? Tumiwisizm? Polskie "kładzenie lachy"? Brak inicjatywy? Inercja?

Boże, widzisz, a nie grzmisz!