BLOG PRZENIESIONY NA NOWY ADRES:
http://robert.skarzycki.pl/blog/naszynach/

sobota, 28 stycznia 2012

Paletowa tablica informacyjna

Człowiek cały czas się uczy. Nie tak dawno dowiedziałem się, że czarno-białe tablice informacyjne, spotykane często gęsto na peronach i stacjach polskich kolei w żargonie kolejarzy nazywają się pragotronami. Nazwa trudna dla ucha i dosyć frapująca. Przy poszukiwaniu jej etymologii w sukurs przychodzi Wikipedia, która informuje nas, że słowo to oryginalnie jest nazwą czeskiej (a wcześniej czechosłowackiej) firmy, która produkowała m.in. takie właśnie kolejowe tablice informacyjne, dostarczane na rynek polski. Tablice z bratniego demoludu odeszły już do przeszłości (ciekawe, może jednak gdzieś się jeszcze uchowały?), zastąpiła je rodzima produkcja - ale nazwa pozostała.
Co więcej, ta sama Wikipedia poucza nas, że właściwą nazwą na to coś:


jest termin "paletowa tablica informacyjna". Hm... To ja już wolę pragotron - to brzmi jak elektron, komutator albo jakiś inny iście techniczny termin. A "paletowa tablica informacyjna"? Może jeszcze "PLT", a zupełnie przeniesiemy się w czasy PRL-u...
Ostatnie lata to czas dużych zmian technologicznych w polskich kolejach (nowe polskie lokomotywy, nowe pociągi w ruchu lokalnym i aglomeracyjnym: FLIRT-y, Elfy etc.) - nadszedł więc i czas powolnego żegnania się z pragotronami. Stare klapkowe tablice nie grzeszą czytelnością - w dobrym dziennym oświetleniu nie ma problemu; wystarczy jednak wieczór lub noc oraz kiepskie (= standardowe) oświetlenie peronu, a w efekcie stacja docelowa i godzina odjazdu są kompletnie nieczytelne. Gdzieniegdzie pokuszono się już wcześniej o odstawienie pragotronów na emeryturę. Widziałem takie quasi-nowoczesne wyświetlacze bodajże w Krakowie, na dworcu głównym - w tym jednak wypadku zadziałała kopernikowska zasada głosząca, że lepsze jest wypierane przez gorsze: niby-nowoczesne wyświetlacze raziły czerwienią napisów, czytelność była jeszcze gorsza (wcale nie były to wyświetlacze LCD tylko punktowe wyświetlacze LED - czyli takie, jakie stosuje się w autobusach i tramwajach do obwieszczania następnego przystanku).
Media tymczasem donoszą, że także w węźle warszawskim ma nastąpić generalna wymiana pragotronów na nowoczesne wyświetlacze LCD - na Centralnym już pojawiły się (dwujęzyczne, polsko-angielskie!) wyświetlacze peronowe, także w galeriach i korytarzach są ekrany z listą najbliższych odjazdów/przyjazdów; podobne mają pojawić się także na Wschodnim i Zachodnim. A propos tego drugiego, to będzie to od razu skok z o kilka stuleci - opisywałem jakiś czas temu (i można o tym przekonać się osobiście), że na peronach na Zachodnim nie ma w ogóle żadnej informacji pasażerskiej (prócz megafonów), co dla mnie jest zupełnym "średniowieczem".
Poszerzenie strefy nowoczesności poza Dworzec Centralny i zaniesienie cywilizacji (nomen omen!) na Dworzec Zachodni to sprawy godne pochwały. Ja jednak poszedłbym dalej - dlaczego na Śródmieściu mają pozostać stare pragotrony? (Inne pytanie, czemu je w ogóle pozostawiono przy ostatnim generalnym remoncie parę lat temu...) Co więcej, ja domagam się funkcjonalnej i porządnej informacji pasażerskiej na wszystkich stacjach linii średnicowej. Obserwuję prawie codziennie postęp prac przy budowie przystanku Warszawa Stadion - tam będą nowoczesne wyświetlacze. Dlaczego na Powiślu i Ochocie nie zamontować podobnych? (Tym bardziej, że obecnie nie ma tam żadnej - prócz megafonowej i pani-okienkowej informacji pasażerskiej.)
To właśnie jest coś, co wciąż bardzo kuleje na polskiej kolei - informacja dla pasażera. I tu nie powinno być oszczędności. Moim zdaniem wyświetlacze z informacją o najbliższym pociągu (pociągach) powinny być nie tylko na samym peronie i ewentualnie w holu kasowym (na Wschodnim, w budynku dworca podmiejskiego - czyli od ul. Lubelskiej - zniknęła duża tablica klapkowa: obecnie wciąż nie ma jej następcy); przykładowo na przystanku Warszawa Powiśle i Warszawa Ochota takie tablice powinny znaleźć się także nad zejściami/wejściami na perony (żeby móc z ulicy zobaczyć, jaki teraz nadjeżdża pociąg). Wtedy możemy mówić o profesjonalnej informacji pasażerskiej. Bo skrzeczącym megafonom uroku odmówić nie można, ale ani one nie są profesjonalne, ani funkcjonalne (zwłaszcza gdy ważny komunikat jest nadawany dokładnie w tej chwili, gdy na drugim torze wjeżdża na stację pociąg, piskiem hamulców zagłuszając dokładnie każde słowo).
Jeśli jednak era pragotronów ma za mojego życia dobiec końca, to zapraszam na małą sentymentalną podróż po tych, które jeszcze są lub były:




Ciekawą galerię "klapek" można znaleźć także tu.

wtorek, 3 stycznia 2012

RJ 2011/12: Do Zakopanego

W nowym, obowiązującym od niedzieli rozkładzie z Warszawy mamy 3 połączenia bezpośrednie - w klasie ekonomicznej (czyli wyłączając ekspresy) - dwa nocne oraz jedno dzienne. Szczegóły połączeń są następujące:

TLK Warszawa Wschodnia 20:52 - Zakopane 05:41
Przez Radom i Kielce. Pociąg będzie kursować codziennie zimą (grudzień-luty) i w wakacje (lipiec-sierpień). W ciągu roku - tylko w soboty i niedziele. (Plus okazyjnie dodatkowe kursy w okolicach "długich weekendów". Dla chętnych jest wagon sypialny.

TLK Warszawa Wschodnia 01:37 - Zakopane 11:57
Podobnie jak poprzednik - kurs via Radom i Kielce. Uwaga! Pociąg jest relacji Gdynia-Zakopane, zatem "gorących terminach" (sylwester, długi weekend etc.) w Warszawie może być już tłoczno. Kursuje codziennie, jest wagon sypialny, a także opcja "taniej kuszetki".

IR Warszawa Wschodnia 06:48 - Zakopane 13:26
Najszybszy z tanich pociągów - podróż zajmuje jedynie 6 godz. 48 min. (czyli raptem 23 minuty dłużej niż ekspres!); jest to możliwe dzięki temu, że trasa wiedzie via CMK, a poza tym mamy do czynienia nie z tradycyjnym składem lokomotywa+wagony, ale z EZT, czyli klasycznym "kiblem", dzięki czemu oszczędzamy czas tracony na obracanie lokomotywy w Krakowie Płaszowie, Suchej Beskidzkiej, Chabówce.  

Najlepszą propozycją połączenia stolicy ze stolicą polskich gór jest InterRegio - co prawda komfort jazdy w "kiblu" będzie niższy niż w TLK-u, ale za to mamy rekompensatę w postaci oszczędności czasu (IR jedzie prawie tak szybko, jak ekspres) oraz pieniędzy (jest tańszy całe 7 zł w przypadku biletu normalnego). Już wiem, że w przypadku wakacyjnego wypadu w Tatry, skorzystam z tej oferty (o ile nie skasują go przy okazji lutowej korekty...); w ogóle chyba będzie to najtańsza i najdogodniejsza opcja wypadu ze stolicy w kierunku południowym: w Gorce, do Krynicy, pod Babią Górę (czyli do Suchej Beskidzkiej), a także na lotnisko na krakowskich Balicach, czy też w okolice samego grodu Kraka (np. do Oświęcimia lub Wieliczki).