Godzina 19.33. Gąsocin, mała miejscowość na północnym Mazowszu, na linii kolejowej Warszawa-Gdańsk. Na tor przy świeżo wyremontowanym peronie podjeżdża też dość świeży pociąg. Ex 3502 "Nowid" relacji Kraków Główny-Gdynia Główna. Ma tutaj kilka minut postoju, bo cała linia jest remontowana, a akurat trzeba przepuścić jadący z drugiej strony osobowy z Działdowa do Nasielska.
Wybieram się na spacer wzdłuż składu. Od lokomotywy: dwa wagony 2. klasy (bezprzedziałowe, jeden z nich był przystosowany do przewozu rowerów), jedna 2. klasa przedziałowa, wagon barowy i jedna "jedynka" przedziałowa. Przechadzam się wzdłuż całego pociągu, zaglądam przez okna i liczę, ile osób jedzie tym pociągiem. Wynik: 28 osób w drugiej klasie, 8 w pierwszej (w tym rachunku uwzględnione są też ze 2-3 osoby siedzące w barowym). Pierwszy wagon przy lokomotywie, ta bezprzedziałowa "dwójka", był ZUPEŁNIE pusty.
Miejsc siedzących we wszystkich wagonach łącznie: 72+80+66+54=272 (wybrałem wariant najbardziej korzystny dla PKP InterCity - nie pamiętam dokładnie, jakie to typy wagonów były - wynik może jest w rzeczywistości wyższy). Zatem, zapełnienie wynosi: 13,24% (w rozbiciu na klasy - 1. klasa: 14,81%, 2. klasa: 12,84%).
Ja wiem, że to był środek tygodnia (środa), że ten pociąg nie jest najlepszym połączeniem z Krakowa i Warszawy do Gdańska (przyjazd w nocy - na 1.00 do Gdyni, wyjazd z Krakowa też tak w sumie dziwnie, bo o 14.21; jedynie "Warszawka" może z niego korzystać na wyjazd po pracy). Ale jeśli zapełnienie jest tak niskie, to po co w ogóle taki pociąg puszczać? Jak PKP InterCity ma na siebie zarobić? W sumie nieporozumieniem jest w ogóle puszczanie ekspresów linią, która - w wyniku zamknięć spowodowanych generalnym remontem - jest na długich odcinkach jednotorowa? Ten Ex NORWID jedzie ze Wschodniej (nie mogę liczyć od Centralnego, bo pociąg ma 0,5h postoju na Wschodnim - biedne Krakusy jadące nad morze...) do Gdańska 5 godz. 43 min. 328 km, po drodze 5 minutowych postojów. Średnia prędkość wychodzi 56,64 km/h. (Dla porównania z Krakowa do Zachodniej średnia ta wynosi 87,88 km/h - sic!) Co to za ekspres, jeśli "Słoneczny" kolei mazowieckich - formalnie traktowany jako osobowy i mający 18 postojów (de facto ekspresy mają podobną ilość postojów - "Słoneczny" stoi kwadrans np. w Gąsocinie, ekspres podobnie, tylko oficjalnie to nie jest postój na stacji) - potrzebuje na ten odcinek 6 godz. 26 min. TLK jedzie tylko 5 godz. 54 min. Ceny zaś - KM 45 zł, TLK 56 zł, Ex 119,50 zł (wszystko podane dla 2. klasy). Porównując TLK i Ex - czas jazdy dłuższy o 3%, cena - wyższa o 113%!
Wygląda na to, że kursowanie Ex NORWID (jeśli chodzi o odcinek Warszawa-Gdynia) to po prostu zdzierstwo - standard troszkę wyższy niż TLK (chyba, że zwykły TLK to jakieś rupieciarne wagony...), przejazd szybszy o tyci-tyci (w granicach błędu statystycznego; a biorąc pod uwagę potencjalne opóźnienia - TLK może często dojeżdżać szybciej), a cena - z kosmosu. Tak jakby chodziło tylko o zdarcie pieniędzy z ludzi, którzy z jakichś powodów muszą lub bardzo potrzebują jechać do Gdańska akurat o tej porze. Podejrzewam, że gdyby przemianować pociąg na TLK i trochę poprawić godziny jego kursowania (np. skasować 0,5-godzinny postój na Wschodniej, może trochę wcześniej ruszyć z grodu Kraka, tak aby do Gdyni przyjechać przed północą), znalazłoby się więcej chętnych na skorzystanie z jego usług; a gdyby nawet ilość pasażerów na trasie Warszawa-Gdańsk nie podwoiłaby się (co by rekompensowałoby dwukrotne obniżenie ceny), to na pewno znaleźliby się chętni, żeby skorzystać z niego na krótszej trasie (np. wracający z Warszawy do Ciechanowa).
Kolejna sprawa to samo ułożenie rozkładu jazdy - spowodowane remontem zamknięcie jednego toru jest dużym problemem, ale jeśli obecnie ekspres stoi na małej stacyjce w Gąsocinie z 10 minut, czekając na jadący z naprzeciwka osobowy, to jest to nieporozumienie. A wystarczy, żeby Ex NORWID wyjeżdżał z Warszawy godzinę wcześniej, a ów osobowy relacji Działdowo-Nasielsk ruszał kilkanaście minut później z Ciechanowa - wtedy oba pociągi robią "mijankę" w Ciechanowie (zakładam, że między Gąsocinem a Ciechanowem nie ma wcześniejszej możliwości mijanki) i wszyscy są happy: i lokalni pasażerowie KM-ki, i ci, którzy wyłożyli słone pieniądze za ekspres, a nie za podziwianie małych stacyjek mazowieckich (które skądinąd są bardzo urocze ;)).
Pytam się zatem: jak PKP InterCity zamierza z taką polityką zarobić na siebie?
piątek, 5 sierpnia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Related Posts :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz