BLOG PRZENIESIONY NA NOWY ADRES:
http://robert.skarzycki.pl/blog/naszynach/

czwartek, 29 lipca 2010

"Z Biegiem Szyn"


Będąc niedawno w Bibliotece Uniwersyteckiej w Warszawie i przechodząc obok działu czasopism bieżących, zauważyłem kątem oka czarno-białą gazetkę z pociągiem na okładce (mimo mojej wady wzroku! ;)). Zatrzymałem się, podszedłem bliżej i... - zaniemówiłem. W moim oczom ukazał się lipcowo-sierpniowy numer "Z Biegiem Szyn". Zanurzyłem się w lekturze, a serce moje rosło na myśl, że odkryłem takie ciekawe zjawisko, jakim jest to czasopismo.
Tak wyglądało moje pierwsze spotkanie z "ZBS". Bardzo mi się spodobało, że komuś się chce (i udaje się to robić już długi czas) wydawać takie niszowe (a dla mnie jakże cenne i ciekawe!) pisemko dotyczące problematyki kolejowej w Polsce, a zwłaszcza na Mazowszu. Z tego, co mogę wywnioskować po stopce, jest to głównie przedsięwzięcie p. Karola Trammera, który jest wydawcą, redaktorem naczelnym i autorem najważniejszych artykułów. Chapeau bas, panie Redaktorze!
Podoba mi się też to, że dobór tekstów nie jest jednostajny: są krótkie notki omawiające sprawy bieżące, jest dłuższy tekst-analiza, czasem trafi się wywiad, jest miejsce także na felieton. Niby to jest tylko kilka zszytych kartek w formacie A4, ale tekstu jest sporo. (Oczywiście, po "połknięciu" obecnego numeru, wciąż mi było mało, więc od razu rzuciłem się na numery archiwalne, które leżały na tej samej półce. :))
Po powrocie do domu zajrzałem sobie na stronę, którą podano w stopce. Już samo papierowe pismo zrobiło na mnie pozytywne wrażenie, ale gdy zobaczyłem na stronie dostępne w PDFach wszystkie kilkadziesiąt numerów archiwalnych, to już nie wiedziałem, co powiedzieć. Po prostu - rewelacja! Teraz wiem, jak spędzę dalszą część wakacji. ;) Tym bardziej, że obecne numery to studnia tematów do komentowania - np. seria tekstów "5 projektów na 5 lat KM": muszę je wszystkie przeczytać i skomentować tu na blogu.
Co więcej - "ZBS" można sobie zaprenumerować! Wystarczy wysłać na adres redakcji tyle znaczków o nominale 1,90 zł, ile numerów chce się otrzymać. Imponujące! :)
Podsumowując - "ZBS" to lektura obowiązkowa dla każdego miłośnika kolei: jeśli nie w wersji papierowej, to na pewno w PDFie. Ja już biorę się za nadrabianie zaległości! :)

środa, 7 lipca 2010

InterRegio - także na weekendowe wypady za miasto

Wydawać by się mogło, że pociągi InterRegio miały być odpowiednikiem dawnych pośpiesznych: tanio łączyć różne miasta (regiony) Polski. Niedawno odkryłem jednak inne, dodatkowe zastosowanie kultowych pociągów spółki Przewozy Regionalne. Otóż, wracając z rowerowej, weekendowej wycieczki po ziemi łowickiej w drodze powrotnej z Łowicza do Warszawy wybrałem właśnie IR: pociąg relacji Poznań Główny - Warszawa Wschodnia z Łowicza rusza o 18.43, żeby na Centralnym być 19.39. Podróż mija bardzo miło, a skład jest złożony z wagonów piętrowych (Bhdpumn) - widoki nawet z dolnego pokładu są bardzo ciekawe. :) Cenowo wyszło raptem kilka złotych więcej niż podróż Kolejami Mazowieckimi (co prawda musiałem zapłacić jeszcze za rower - w KM byłoby za free), a podróż krótsza o 1/3 (czyli 0,5h). A atrakcja jazdy takim ciekawym składem piętrowym - bezcenna. :)

Powyższa opowieść miała pokazać, że IR można również wykorzystywać jako środek transportu do bliższych, jednodniowych wypadów "za miasto". Jeśli chodzi o Warszawę, to możliwości są ograniczone - popołudniowe i wieczorne kursy do stolicy są głównie na linii z Poznania i Łodzi (możemy zwiedzać Łowicz, Skierniewice, Żyrardów itp.). (Są też kursy z Krakowa, ale jeśli jadą po magistrali to na takie wypady się nie nadają...) Ale mieszkańcy Poznania, Wrocławia, Katowic czy Krakowa mogą spokojnie wykorzystywać IR do takich wycieczek. Przewozy Regionalne powinny tylko lepiej do tego zachęcać, np. obniżając cenę opłaty za rower. :)

sobota, 3 lipca 2010

SKM nie dla rowerzystów

Wsiadam do SKMki, kurs wieczorny, ok. godz. 20, skład złożony z 14WE (czyli "klasyczne" SKMkowe :)). Mam rower, więc kieruję się do tej części, gdzie są haki na rowery. Widzę, że dwa rowery już tam są, ale nie zaczepione na nich, ale postawione normalnie, obok ich właścicieli, siedzących nieopodal. Myślę sobie: lenistwo ludzkie nie zna granic. Jak gdyby nigdy nic ja podjeżdżam swoją dwukółką i zaczepiam na hak... To znaczy próbuję zaczepić. Bezskutecznie. Przestrzeń między hakiem a górną półką bagażowa jest za mała, żeby "złapać" koło. Albo jakiś kretyn tak idiotycznie to zamontował, albo jakiś jeszcze większy kretyn - nie wiem, w przypływie dzikiej agresji? - powyginał je w taki sposób, że stały się bezużyteczne. Gdy jeszcze przez chwilę mocowałem się, próbując jednak zaczepić rower na haku, jeden z współpasażerów-rowerzystów powiedział: Daj pan spokój, to się nie zaczepi, tak to zrobili... A gdy dałem za wygraną i usiadłem, trzymając stojący obok rower, inna pasażerka-cyklistka skwitowała sytuację: Widzi pan, tak to jest w tej Najjaśniejszej IV Rzeczypospolitej... Nie odpowiedziałem.