BLOG PRZENIESIONY NA NOWY ADRES:
http://robert.skarzycki.pl/blog/naszynach/

niedziela, 7 listopada 2010

"Mówiący" pociąg

Pasażerowie metra, SKMki czy pociągów typu FLiRT (a także niektórych tramwajów i nielicznych autobusów) mogli się już przyzwyczaić do tego, że kolejne stacje są zapowiadane głosem. Jakież było jednak moje zdziwienie, gdy kilka dni temu wsiadłem do zwykłej "elektriczki" (co prawda, po liftingu - nie pamiętam już tylko, jak bardzo zmodernizowana to była wersja), jadącej z Łukowa do Waszawy, i po chwili po odjeździe pociągu ze stacji słyszę: Następny przystanek - Sulejówek. Przez minutę czy dwie zastanawiałem się, czy się nie przesłyszałem. Dojeżdżamy do następnej stacji - a tu znów: sygnał i głos - Sulejówek. Po prostu byłem zszokowany. Moje zdumienie przybrało natomiast rozmiary olbrzymie, gdy w głębi przedziału zauważyłem wyświetlacz (na którym z reguły podane są informacje typu: Dziś imieniny obchodzą: Łucja, Stefan...), na którym podawano informację o następnym przystanku. Co więcej - informacja na wyświetlaczu odpowiadała rzeczywistości! A więc doczekałem się tej chwili, gdy owe wyświetlacze w zmodernizowanych pociągach EN-57 służą temu, czemu służyć powinny - podawaniu informacji o następnym przystanku. (Dotychczas, poza informacjami o solenizantach, podaniem aktualnej godziny i kierunku jazdy - choć to i tak sukces - jedynym ciekawym zastosowaniem w niektórych składach było podawanie aktualnej prędkości. To jest nawet ciekawe, tak kibicować pociągowi, żeby przekroczył 90 km/h. ;))
Żeby jednak ostudzić entuzjazm, muszę skrytykować fakt, że - chyba z oszczędności - nagrano nazwy warszawskich stacji dwuczłonowo, tj. nagrano raz słowo "Warszawa" i raz pozostałe nazwy stacji, aby potem to połączyć w całość. Niestety, nie zadbano o właściwą modulację głosu lektora, więc w efekcie wychodzi dość rażąco: Warszawa [i tu tak głos "biegnie do góry"] Rembertów. Nie wszystko jednak musi być od razu idealne - jeśliby takie było, postęp i reformy byłyby niemożliwe. ;)
Na deser zaś - nagrane przeze mnie owe "odgłosy". Kto nie uwierzył w to, co napisałem powyżej, może się "nausznie" przekonać. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz