BLOG PRZENIESIONY NA NOWY ADRES:
http://robert.skarzycki.pl/blog/naszynach/

niedziela, 7 listopada 2010

Gender of voice

Opisane niedawno przeze mnie (vide) zdarzenie, tj. moje spotkanie z "mówiącym" pociągiem, czyli takim, w którym głosowo zapowiadane są następne stacje (a chodziło tu o "elektriczkę", a nie o jakiegoś nowoczesnego FLiRTa) uprawnia mnie chyba do spojrzenia na to zagadnienie szerzej. Tym bardziej, że dysponuję pewnym materiałem porównawczym.
Otóż, zastanawiający dla mnie jest fakt, że w niektórych krajach na "głosy" w komunikacji miejskiej (i nie tylko) wybiera się kobiety, natomiast w innych - mężczyzn. Co ciekawe, obserwuje się pewną prawidłowość, tzn. w danym kraju istnieje "monopol" dla jednej płci.
Moje dotychczasowe ekskursy pozwalają mi stwierdzić, że damskie głosy w środkach komunikacji można usłyszeć m.in. w litewskich pociągach osobowych (przypadek pociągu Šeštokai-Vilnius; patrz moje opisy drogi do Wilna i z powrotem), w wileńskich auto- i trolejbusach (o których coś jeszcze mógłbym powiedzieć, ale nie chcę być taki "czepialski"... ;)), w autobusach w Bratysławie... Dla porównania męski głos można usłyszeć na przykład w wiedeńskim U-Bahnie.
A jak jest u nas? Męski głos usłyszymy w Warszawie:
- w metrze (niezapomniane sceniczne "ł" w nazwie stacji "Ratusz Arsenał"! :)),
- w tramwajach (oczywiście tych, które takie zapowiadanie mają),
- w nielicznych autobusach (pamiętam głos Tomasza Knapika w 135 - "następny przystanek: Gdecka"),
- w SKMkach,
- w pociągach Kolei Mazowieckich.
Chodzi tu oczywiście o głosy "z taśmy", a więc nie liczę głosów kierowników pociągów, którzy w pociągach TLK informują z przedziałowych głośniczków o kolejnych stacjach i życzą miłej podróży. Podobnie należy wyłączyć tu głosy pań z polskich dworców, które rozbrzmiewają na peronach - to też są głosy na żywo. (Co ciekawe, gdy natomiast mamy do czynienia z pewnym nagraniem z taśmy - np. na stacjach linii średnicowej w czasie remontów - odtwarzane jest nagranie odczytane przez mężczyznę.)
Trudno w tym momencie o końcowe wnioski, na pewno problem wymaga dalszych badań i kolejnych wyjazdów (może powinienem starać się o jakiś grant? ;)). Na razie jednak zarysowuje się tendencja, że istnieje pewna jedność, jeśli chodzi o Polskę i kraje niemieckojęzyczne (reprezentowane tu przez Austrię). Czyżby istniał tu podobny związek jak w tym fakcie, że na całym świecie drogowskazy autostradowe mają tło zielone, a na innych drogach niebieskie, gdy tymczasem w Polsce i Niemczech jest na odwrót?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz