BLOG PRZENIESIONY NA NOWY ADRES:
http://robert.skarzycki.pl/blog/naszynach/

niedziela, 12 grudnia 2010

Śnieg

Odkąd trzy tygodnie temu spadł śnieg, zaczęło się prawdziwe białe szaleństwo. Dosłownie szaleństwo, gdyż na kolei niemal nic nie jeździ zgodnie z rozkładem, pasażerowie są otumanieni, zdezinformowani i wszyscy klną jak mogą na koleje. Ale po kolei (nomen omen).
Gdy w ostatni poniedziałek listopada spadł solidny śnieg, zaczął się prawdziwy hardcore. Gdy tego dnia wracałem do domu, na dworcu Warszawa Śródmieście powitał mnie gęsty tłum oczekujących na pociąg pasażerów (co już zapowiadało się nieciekawie), a później komunikat: Z powodu zamarzniętych rozjazdów na stacjach Warszawa Wschodnia i Warszawa Zachodnia pociągi przyjeżdżają z opóźnieniem... Dokładnego opóźnienia nawet nie próbowano precyzować - po pierwsze było tak duże, że na tablicach peronowych podawano, że opóźnienie jest nieograniczone, a po drugie: zawsze "opóźnienie może ulec zmianie". Następnego dnia znajomi licytowali się, kto dłużej wracał do domu (bo sparaliżowana była w Warszawie cała komunikacja).
Przez następne dni nie było inaczej - opóźnienia były już krótsze, ale standardem było pytanie się kasjerki: "Bardzo się dziś spóźniają pociągi?"; rano zaś zawsze istniała niepewność, czy do pracy/szkoły dojedzie się o czasie czy też z... kilkugodzinnym opóźnieniem. W mediach podawano informacje, że np. pociągi z Warszawy do Poznania mają po 4 godziny opóźnienia...
Jakby tego wszystkiego było mało, w niedzielę 12 grudnia wystartował nowy rozkład. Od poniedziałku różne media zaczęły się prześcigać w informowaniu, że każdego dnia jest jakaś awaria. Ja sam zaś "doznałem awarii" we środę, na linii średnicowej. Po prostu w pewnym momencie, za stacją Warszawa Stadion pociąg odmówił posłuszeństwa (vide).
Do tego większość peronów była (i jest nadal) zasypana śniegiem, schody ośnieżone i oblodzone, zero informacji... Pasażerowie zdenerwowani wyładowywali frustracje na Bogu ducha winnych kasjerkach i obsłudze pociągów; pracownicy kolei potem rewanżowali się pasażerom i tak dalej...
Słowem - działy się rzeczy, które filozofom się nie śniły.
Zastanawiam się tylko, czy zarządcy polskich kolei przewiedzieli, że w listopadzie/grudniu może spaść śnieg. Mimo prognoz byli najwyraźniej tym białym puchem kompletnie zaskoczeni. I winni tu są chyba wszyscy - i zarządca infrastruktury, i przewoźnicy. Bo jeśli zamarzają rozjazdy - to czy naprawdę, na takiej dużej stacji, jak Warszawa Wschodnia, nie można wysłać paru ludzi, którzyby zajęli się odgarnianiem śniegu? To nawet więźniowie albo bezrobotni mogliby takie prace wykonać! Podobnie z peronami i innymi odkrytymi "obiektami inżynieryjnymi". Gdyby w czasie śnieżycy, a przed intensywnym ruchem pieszych "puścić" ekipę, która by ten śnieg usunęła, to nie ubiłby się on w zwarty lód, grożący poślizgnięciem i w konsekwencji wypadkiem. Oczywiście o tym nikt nie pomyśli, bo tak trudno jest przewidzieć, że jeśli na warstwę śniegu nadepnie w ciągu kilku godzin kilkaset osób, to zrobi się z tego mały "lodowiec", którego usunięcie będzie wymagało dwukrotnie większej pracy i użycia sprzętu.
Wina też leży po stronie przewoźników - albo szerzej: organizacji pomiędzy przewoźnikami oraz zarządcą. Jak opisywałem w poście dotyczącym awarii na linii średnicowej. Dlaczego nie reaguje się w sytuacji kryzysowej błyskawicznie? Dlaczego nie ma gotowych procedur na takie sytuacje? Pociągi mogą się psuć, wypadki także statystycznie mają prawo się zdarzać. Dlaczego jednak w takich sytuacjach nikt nie potrafi właściwie zareagować? Winą przewoźników jest także dopuszczanie do niepojętnych dla mnie i niewytłumaczalnych stałych spóźnień rzędu 20 minut. Ja rozumiem, że pociąg może mieć do 5 minut spóźnienia, ale jeśli to się kumuluje i moja podróż zamiast 30 minut zajmuje 50 - a nie było żadnej awarii, poważnego wypadku itp. - to jest to dla mnie niezrozumiałe. Każde opóźnienie można i powinno się nadrobić: po coś rozkład jazdy jest. A obecnie rozkład sobie, a pociągi sobie. Czy to jest normalne?

Tyle krytyki, tyle pytań bez odpowiedzi. Ja jestem jednak optymistą, dlatego z tak chętnie witam korzystne zmiany idące w kierunku poprawy sytuacji na kolei: choćby tak drobne, jak uruchomienie na stronie Kolei Mazowieckich aktualizowanej na bieżąco podstrony o awariach i utrudnieniach (o czym pisałem niedawno).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz